..
Aconcagua 2010

14 | 10222
 
 
2010-01-27
Odsłon: 845
 

No to fru

     Ponad miesięczny pobyt na Podhalu już za mną. Przygotowania do wyprawy zamieniły się w relaks. Było pysznie i syto. A że w pewnych momentach sytość przechodziła jakby w nieskończoność to dla zatarcia nijakości trzeba było wskoczyć czasem w jakieś narty.

     Sześć dni do wylotu a ja zdecydowanie bardziej nadaję się w tej chwili na pobyt w luksusowym, szwajcarskim kurorcie niż do wędrowania andyjskimi dolinami. O Aconcagule nawet nie wspominam. Ale wprawa w całodniowych zjazdach i......nocnych odjazdach jest. To zawsze coś. W końcu w Argentynie i w Chile mają całkiem smakowite wina. I steki.

     W temacie Podhala no i gór, choć jedynie formę mają alpejską, muszę powiedzieć, że warunki do przyjemnego weekendowego szusowania są. I to nie tylko naturalne. Bardzo dobra infrastruktura i łatwy dojazd (nawet drogi do małych, „pokątnych” wyciągów są na bieżąco odśnieżane). Jeśli ktoś wraca z weekendu w okolicach Gorców to lepiej jechać przez Mszanę Dolną i do Myślenic. Nadkłada się nieco drogi ale przy ruchliwej Zakopiance to betka. Spokojnie mogę polecić wyciągi w Białce Tatrzańskiej, Jurgowie i w Kluszkowcach. Choć na stokach odczuwa się supermarketowy zgiełk to można bardzo przyzwoicie powiginać się a na koniec dnia zrelaksować grzańcem, tudzież lokalną kuchnią. Miodzio na ten przykład to kurczak z polewką miodu i siekanym oscypkiem. A poza tym, no to komercha jak w całym Polandzie. Góral musi z czegoś żyć i widać gołym okiem, że dobrze rozumie potrzeby „swojego” cepra czy nawet jakiegoś obcokrajana. A tych na Podhalu nie brakuje.

     Zdecydowanie najpiękniej po tych wszystkich bezdusznych, dusznych i miłych spotkaniach wracało się do spokoju natury. Tutaj rytm jest zawsze taki sam. wystarczy się weń wsłuchać, by móc poczuć i jakoś tam po swojemu docenić. A doznania są nieograniczone. Choć nie udało mi się pochodzić dużo po górach to była okazja do całodniowych wędrówek podhalańskimi wsiami i wioseczkami. Coś, czego pewnie nie zrobiłym w lecie, zimą z racji niebezpieczeństw stało się koniecznością i przyjemnością. Wędrowanie wiejskimi drogami, przedzieranie się przez zasypane śniegiem pola, małe gaje i lasy, do tego szczekanie psów gdzieś w oddali i gdzieś przy nogawce, niecodzienni, często życzliwi ludzie, zapach dymu z komina, mróz, górska zabudowa, panorama, i wiele innych jaskrawych obrazów, niesamowite. Proste pytanie o drogę stawało się przyjemnością. Ale życie tam to nie jebajka. Im bliżej zimowej stolicy tym różniej. Raz przyjaźnie a raz drogo.

     Udało mi się zrobić lekki trekking szlakiem na Halę Gąsienicową. Zimą, o ile przeczesany a pogoda bezwietrzna i bez opadów, zdecydowanie łatwiejszy niż latem. Z nadmiaru towarzyskich obowiązków nie odwiedziłem Pięciu Stawów ani Świnicy. W okolicach tej drugiej zresztą dwa dni przed moim planowanym wypadem ześlizgnął się i prawie zginął turysta. W ciągu okresu świąteczno noworocznego było niestety sporo ofiar śmiertelnych.
     Tymczasem na ziemi...

...szykuję się do lotów. Post poświęcony sprzętowi niezbednemu turyście podczas wyprawy na Aconcaguę postanowiłem sobie darować do powrotu. Praktyka będzie najlepszą weryfikacją. Jeżeli dodam do tego kilka poprzednich doświadczeń może uda mi się sklecić jakiś pożyteczny dla przyszłych pokoleń spis.

     Atmosfera w ekipie gorąca. Mimo, że korespondencyjnie to ciągle wzrasta, momentami nawet bardzo. No ale w końcu to odległe krainy zachodnie, gdzie lato w pełni.

     Jest jakaś organizacja i mobilizacja. Dzięki temu na pewno kilka fajnych sponsorskich gestów (dzięki Agnieszko za bieliznę termoaktywną, Łukaszu – za kask). Każdy coś tam klecił, o coś tam prosił. Lecimy wy tudzież we środę 3 lutego różnymi liniami. Reszta na bieżąco, na ciepło...

     Jak to beknął kiedyś krótko pewien baranek z krakowskiej piwnicy „Dość tych [komercyjno] sentymentalnych pierdół. Teraz będzie k.... cud”.

  

  

 
KOMENTARZE
 
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
ZAPISZ
 


Archiwum wpisów
 

Pn

Wt

Sr

Czw

Pt

So

Nd